Dzisiejsza noc była burzliwa – o drugiej większość pielgrzymów obudziły grzmoty i błyski oraz hałasujący o namiot krople deszczu. Pojawiła się obawa, że trzeci dzień minie nam w towarzystwie opadu. Na szczęście wraz z nadejściem ranka, nadeszło także słońce, które towarzyszyło nam przez cały dzień, oświetlając i rozświetlając naszą trudną, pełną znoju drogę.
Pierwszy, zdecydowanie za długi etap ( w założeniu miał liczyć 8 km, a okazało się, że przeszliśmy aż 10), doprowadził nas do Jesionki, gdzie uczestniczyliśmyw Mszy Świętej. Po krótkiej, znacznie za krótkiej przerwie po Mszy, ruszyliśmy w dalszą drogę. Prowadziła ona przez las, co stanowiło zarówno plus, jak i minus. Przyjemny wiatr owiewał nasze zmęczone i spieczone słońcem twarze,ale wędrówkę utrudniał piach i kurz. Stopy i nogi po tej trasie wyglądały, jakby przynajmniej tydzień nie były myte, a przecież pielgrzymka trwa dopiero trzy dni.Podczas tej części naszej drogi mieliśmy okazję wysłuchać świadectwa Mariusza Zduńskiego, nawróconego gangstera opowiadającego o swoim życiu i mocy Bożego miłosierdzia.Kolejny etap, pełen zielonych śpiewów, zakończył się obiadem w Jeruzalu. Menu składało się m.in. z pysznych zup, wspaniałych ciast, soczystych ogórków i słodkiego orzeźwiającego kompotu. Pokrzepieni posiłkiem ruszyliśmy tańczyć. Rozgrzani wspólną zabawą rozpoczęliśmy ostatni etap dzisiejszego dnia. Minął nam on głownie na modlitwie – odmówiliśmy różaniec, koronkę oraz w chwili ciszy poświęciliśmy czas osobistym rozważaniom Bożego Słowa. Dzisiejszą wędrówkę kończymy w Nowym Dworze, gdzie nocujemy. O godzinie 21:00 wraz z innymi grupami spędzającymi nocleg w tej miejscowości zebraliśmy się przy kapliczce Matki Bożej, by wspólnie zaśpiewać Apel Jasnogórski i się pomodlić.
Rozpoczynając pisanie tej relacji nie wiedziałam jeszcze, że dzisiejszy dzień będzie miał kompozycję klamrową. Jest godzina 22:57. Kilkanaście minut temu rozpadał się deszcz, widać błyskające w oddali pioruny. Liczymy, że powtórzy się scenariusz z wczoraj i przedwczoraj, kiedy rankiem po nocnym deszczu nie było już śladu. Dzisiejsza noc będzie wyjątkowo długa – pobudka czeka nas dopiero o szóstej. Mamy więc nadzieje, że nasze zmęczone stopy, strudzone bąble, nadwyrężone kolana, zdarte od śpiewu gardła i obolałe od śmiechu brzuchy zdążą wypocząć i całkowicie się zregenerować, by być w pełni gotowymi na kolejny dzień w Zielonej.
Zdjęcia z trzeciego dnia zobacz TUTAJ.