05.08 Wyruszyliśmy!
Około godziny 5 rano Krakowskie Przedmieście wypełniało się przyszłymi pątnikami. Na pół godziny przed 6 rozpoczęła się uroczysta msza święta, a tym samym 37 Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitarna. W niej nie zabrakło salwatoriańskiej grupy zielonej. Przed godziną 8 głośni, radośni oraz liczni „zieloni” pielgrzymi zgromadzili się wokół kolumny Zygmunta i z hasłem „Postaw na Matkę” wyruszyli do Częstochowy.
Pierwszy dzień charakteryzują dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest dosyć trudne acz momentami urokliwe wyjście z Warszawy. Infrastruktura otaczająca szlak pierwszego dnia nie pozwala często na schowanie się w cieniu. W tym roku tradycyjnie stolica pożegnała pątników upalną, słoneczną pogodą, która wielu dała się we znaki. Drugą rzecz jaka charakteryzuje pierwsze dni i wyjście spod św. Anny to niesamowita życzliwość ludzi pozdrawiających uczestników WAPM. Nie jest możliwe, żeby ktokolwiek był głodny czy spragniony. Ludzie zbierający się na szlaku momentami wręcz wpychają jedzenie i napoje spragnionym pątnikom. W tak piękny sposób Warszawiacy i mieszkańcy okolicznych miejscowości wspierali pielgrzymujących. Serdecznie dziękujemy!
Grupa „Zielona” niezależnie od upału zachowała swoją radosną i głośną tożsamość. Salwatoriańscy pątnicy byli aktywni, głośni i radośni od Warszawy przez Blizne i Babice Stare (gdzie mogliśmy zjeść pyszny obiad) mijając Zaborówek, Leszno i na Czarnówku skończywszy. Nie zabrakło ani wesołych piosenek na szlaku, ani tańców na postoju, ale też był czas na koronkę, różaniec, medytację oraz pierwszego, tegorocznego gościa. Pierwszego dnia świadectwem swojego życia, wiary i pracy podzieliła się dziennikarka TVN-u pani Brygida Grysiak. Jej konferencja dotyczyła obrony życia poczętego oraz jej książki pt. „Wybrałam życie”, którą bardzo serdecznie polecamy.
Pątnicy po godzinie 19 dotarli na nocleg do Czarnówka. WAPM rozpoczęła się upalnie i nie ma co ukrywać – bardzo ciężko. Mówi się, że najtrudniejsza jest decyzja o wyruszeniu na pielgrzymkę i wytrwanie przy niej po ciężkim wyjściu z Warszawy. „Zieloni” przetrwali pierwszy dzień bez strat ani w ludziach, ani w radości. Salwatoriańscy pątnicy z konsekwencją i pasją postawili na Maryję, a w powietrzu da się wyczuć ekscytację przed następnymi dniami.