Dzień drugi.
W związku z morderczym przebiegiem dnia pierwszego, zwanego także przez doświadczonych pielgrzymów Dniem Próby, mieliśmy nadzieję, że dzień drugi będzie przynajmniej łatwiejszy. Jakże pielgrzym może się zaskoczyć… Zaczęło się dobrze. Dotarliśmy do Niepokalanowa zgodnie z planem, Msza Święta pod przewodnictwem księdza biskupa Marka Solarczyka zwieńczyła ten piękny poranek i szczęśliwi, po długim odpoczynku, ruszyliśmy w dalszą drogę. I tu zaczęły się schody. Miało być ponad 5km, ale żeby 5km iść 2.5 godziny? Otóż okazało się, że przebyliśmy tych kilometrów sporo ponad 10, w dodatku bezwiednie, a los pielgrzyma ciężki, nic na taki obrót rzeczy poradzić nie może.
Postój był, nawet godzinny i z dużą ilością zup wszelkiego rodzaju, nawet ziemniaczki ze zsiadłym mlekiem wpadły, ale na twarzach niestrudzonych dotąd pielgrzymów malowało się przerażenie – co będzie dalej? Postój, mimo ogromnej ilości ToiToijek nie wystarczył by w pełni zregenerować (w miarę pielgrzymich możliwości) sił.
Dalej jednak było lepiej! Tak się przynajmniej mogło zdawać. W związku z ogólnym zmęczeniem, które zapanowało w Zielonej, diakon Żenia został przywołany do mikrofonu i opowiadał żarty o kobietach, że niby to miało być śmieszne, he he. Była opowieść o złamanym (lol, jak)?? kolanie kleryka Marka, różaniec też był, a jakże! Ale nie śpiewany – pielgrzymi odetchnęli z ulgą.
Na nocleg dotarliśmy o przyzwoitej godzinie, umyliśmy się w zimnej wodzie ze studni (na pielgrzymie stopy – działanie zbawienne, polecamy). W miarę czyści i najedzeni udaliśmy się na wieczorny apel, gdzie oprócz modlitwy mieliśmy okazję posłuchać o obrazie Matki Boskiej Jasnogórskiej od strony praktycznej, czyli na przykład z czego i jak powstał.
Szczęśliwi, że wstać musimy dopiero o 5.40 udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Czy dzień trzeci przyniesie pielgrzymom Zielonej rozczarowanie? Czy może być już tylko lepiej? Sprawdźcie już jutro w relacjach ze szlaku!
Konferencję pani prof. Moniki Przybysz można odsłuchać poniżej: